Kategorie bloga
Relacja z podroży – Japonia 2019
Dlaczego warto podróżować? Jest to szansa na zdobycie wiedzy o miejscu, do którego wyjeżdżamy, o ludziach, którzy tam mieszkają, o tradycjach i zwyczajach panujących w danym regionie, o kuchni, której zawsze warto spróbować i o kulturze, którą trzeba szanować.
Nie inaczej jest z podróżami szlakiem herbaty. Tym razem zapraszamy na podróż do Japonii – dokładnie rzecz ujmując do prefektury Kagoshima i Miyazaki, które wywarły na nas ogromne wrażenie i wzbogaciły naszą wiedzę herbacianą o tajniki, których nie sposób znaleźć w fachowej literaturze.
Charakterystycznym i nieodzownym elementem uprawy herbaty w Japonii jest nakrywanie krzewów herbacianych na 2-3 tygodnie przed zbiorem po to, by zwiększyć produkcję chlorofilu w herbacie, a jednocześnie ograniczyć występowanie tanin. Proces ten sprawia, że uzyskane herbaty są łagodniejsze i słodsze w odczuciach. W większości plantacji proces nakrywania krzewów jest zmechanizowany. Wciąż jednak występują miejsca, gdzie zacieniania dokonuje się ręcznie - bambusem i łodygami ryżowymi - co sprawia, że krzewy herbaty są nawadniane deszczem, a pojedyncze promienie słońca przenikają przez naturalną barierę. Dotarliśmy do ogrodów herbacianych gdzie podejmowany jest wciąż wysiłek ręcznego nakrywania krzewów i przekonaliśmy się, że ta ciężka praca przekłada się w wymierny sposób na jakość uzyskanego efektu w czarce herbaty.
Warto również dodać, że nie tylko uprawa, ale i produkcja większości herbat w Japonii przebiega w sposób zmechanizowany, a sztuka tradycyjnej, ręcznej obróbki jest praktykowana raczej w celu przekazania rzemiosła niż dla komercyjnych celów produkcji herbaty. Ręczne wytwarzanie herbaty wymaga olbrzymich nakładów pracy, jest obciążające w sposób fizyczny i psychiczny, gdyż jest to żmudna praca oraz wymaga ogromnych umiejętności i wielu lat doświadczenia. Dla zobrazowania - z 2 kilogramów liści herbaty przed obróbką, po 5 godzinach ciężkiej pracy uzyskujemy 400 gramów finalnego produktu... ale efekty zachwycają!
Czy warto było przebyć tysiące kilometrów dzielące nas z krajem kwitnącej wiśni? Tak, ponieważ herbaty, których mieliśmy okazji spróbować - po pierwsze nigdzie indziej nie smakowałyby tak samo, a po drugie nie było by szansy na ich degustację - nawiasem mówiąc zaledwie 10% herbat produkowanych w Japonii jest przeznaczonych na eksport.
W Japonii także mieliśmy okazję odwiedzić wielką giełdę herbacianą w mieście Shizuoka, na której każdego dnia przedmiotem transakcji są tysiące różnych herbat. Ciekawostką jest to, że mimo, iż producent herbaty jest obecny na giełdzie, nie bierze udziału w w żadnych rozmowach z potencjalnymi kupcami. Zajmuje się w tym celu zatrudniony przez niego broker. Co więcej, przy ustalaniu wysokości cen herbat nadal stosowane są Sorobany, czyli tradycyjne japońskie liczydła. Ponadto, symbolem dobicia targu jest nie uściśnięcie dłoni, a trzykrotne skinienie głową.
Japonia oprócz samej herbaty to także różne herbaciane przysmaki , których mieliśmy okazję spróbować - np. herbata w tempurze, ale też wszelkiego rodzaju łakocie o smaku japońskiej Matchy - czekoladki, makaroniki, trufle, które są w kraju kwitnącej wiśni wszechobecne i szalenie popularne.
Wnioski z podróży do Japonii są proste - herbata smakuje nam jeszcze bardziej, gdy zdobywamy wiedzę na jej temat. Uświadamiamy sobie tym samym, że herbata to nie tylko produkt, ale przede wszystkim ludzie oraz ich pasja i zaangażowanie włożone w jej każdą najmniejsza porcję.